krwią skór z martwego mężczyzny i przykrywając nimi kobietę.

krwią skĂłr z martwego mężczyzny czy też przykrywając nimi kobietę. - MoĹźemy rozmawiać - nawet w nocy - powiedział, wycierając w piasek lepkie ręce. Odpowiedziała mu głosem cichym, pełnym lęku, lecz czy też ciekawości. - Jestem Inę z sammadu Ohso. A ty? - Kerrick. - TeĹź jesteś jeńcem, przywiązanym do maraga. Umiesz z nimi rozmawiać? - Tak, oczywiście. Co tu robiliście? - Szukaliśmy poĹźywienia, to jasne, co za głupie pytanie. Nie powinniśmy byli wypuszczać się tak daleko na południe, lecz ostatniej zimy licznych zmarło z głodu. Nie mieliśmy wyboru. Spojrzała na jego sylwetkę na tle nieba czy też zapytała z ciekawością: - Kiedy cię złapali? - Kiedy? Trudno na to odpowiedzieć. Musiało to być dużo lat temu. Byłem dość mały... - Wszyscy nie Ĺźyją - przypomniała sobie nagle, potem zaczęła szlochać. - Murgu zabiły ich wszystkich, tylko kilku pojmały. Zapłakała jeszcze głośniej, gdy Kerrick poczuł nagły bĂłl na karku. Poczuł, Ĺźe smycz napina się, ciągnie za obręcz. Rozmowa przeszkadzała spać Inlènu*; odsuwała się od nich, wlokąc za sobą Kerricka. Nie prĂłbował juĹź rozmawiać. Rano budził się powoli. Głowa mu ciążyła, a skĂłra paliła. wcześniejszego dnia musiał za bardzo długo przebywać na słońcu. Odnalazł naczynie z wodą czy też pił chciwie, gdy podeszła do niego Stallan. - Eistaa zawiadomiła mnie, Ĺźe rozmawiałeś z innym ustuzou. - UĹźyte poprzez nią wyraĹźenia o rozmowie pełne były głębokiej niechęci. 113 - Jestem Kerrick, siedzący niedaleko eistai. MĂłwisz do mnie obraĹşliwie. - Jestem Stallan, zabijająca ustuzou dla eistai. W nazywaniu cię tym, kim jesteś, nie ma obrazy. Łowczyni była dziś nasycona zabijaniem. Zawsze zachowywała się czy też mĂłwiła bezwzględnie. Kerrick nie czuł się na tyle świetnie, by spierać się z tym okrutnym stworzeniem. Nie dzisiaj. Ignorując jej ruchy pełne wyĹźszości czy też pogardy, odwrĂłcił się plecami zmuszając, by szła za nim do miejsca, gdzie leĹźała związana kobieta. - PrzemĂłw do owego! - nakazała Stallan. Kobieta wzdrygnęła się na odgłos słów Stallan, spojrzała na Kerricka przeraĹźonymi oczami. - Chce mi się pić. - Przyniosę trochę wody. - Wierci się czy też wydaje głosy - powiedziała Stallan. - Twoje słowa są rĂłwnie paskudne. Co to znaczyło? - Chce wody. - prawidłowo. Daj trochę. Potem będę pytała. Ine bała się maraga stojącego obok Kerricka. Patrzył na nią zimno czy też bez wyrazu, potem poruszył się czy też wydał głos. Kerrick przetłumaczył. - Gdzie są dalsze Tanu? - spytał - Gdzie? O co ci chodzi? - Pytam za owego brzydkiego maraga. Chce wiedzieć, gdzie są dalsze, inne sammady. - Na zachodzie, w gĂłrach, wiesz o tym. Ta odpowiedĹş nie zadowoliła Stallan. Wypytywanie trwało nadal. Kerrick zrozumiał,