Potem kazała nawigatorce iść za sobą.

Potem kazała nawigatorce iść za sobą. - WeĹş 2 duĹźe płaszcze, ponieważ dość juĹź mam spania na mokrej ziemi. Wszystkie moje współpracownice zostaną tutaj, tylko ty idziesz ze mną. Gdy mijały ogrĂłd pod otwartym niebem, rzuciła jednym okiem na zachodzące słońce. ChodĹş szybciej, mamy szczególnie mało momentu. Elem gnała przez miasto, głęboko oddychając, ponieważ oprĂłcz płaszczy dĹşwigała ciężki pojemnik wciśnięty jej przez Ambalasei. Gdy wreszcie stanęły, była oszołomiona gorącem, dyszała ciężko, starając się ochłodzić. - IdĹş w cień tych drzew a także nie ruszaj się, ponieważ zbyt się zgrzałaś -poleciła Ambalasei, zabierając pojemnik. - Zrobię osobiście co trzeba, ponieważ musi to być ukończone przed zmrokiem. Elem patrzyła zaskoczona, jak Ambalasei otworzyła pojemnik, z ktĂłrego trysnął mgiełką jakiś płyn. Polała cieczą zaporę z pnączy a także roślin pomiędzy rzędem drzew. Elem nigdy przedtem nie była w tym rejonie miasta, nie wiedziała więc, Ĺźe drzewa stanowią część Ĺźywej ściany sadu, w ktĂłrym były uwięzione. Gdy Ambalasei odrzuciła pusty cylinder a także powoli cofała się w rosnący mrok, Elem ochłonęła juĹź na tyle, Ĺźe mogła owinąć ją płaszczem. Ambalasei wzięła drugi płaszcz, rozłoĹźyła na ziemi a także połoĹźyła się na nim, okazując wielki niepokĂłj. - Po raz ostatni śpię na ziemi. Musimy obudzić się bladym świtem, nim wstanie miasto. - Powiedziała, akcentując ruchami najwyĹźszej wagi a także wielkiej pilności. Elem potwierdziła przyjęcie poleceń, potem zamknęła oczy a także zasnęła. Obudziły ją krzyki ptakĂłw, wiedziała, Ĺźe zbliĹźa się świt. Owinęła się silniej ciepłym płaszczem a także spojrzała w gĂłrę, między gałęzie. Gdy niebo pośrĂłd nich pojaśniało, wstała a także z szacunkiem obudziła uczoną. - Światło... rozkazy... iść... W mroku nie było widać jej ruchĂłw, lecz podziałał dĹşwięk głosu. Ambalasei wstała, odrzuciła płaszcz a także podeszła sztywno do ściany roślin. Było juĹź dostatecznie widno, by dostrzec wyraĹşnie modyfikacje w miejscach oblanych płynem; liście były tam poskręcane a także pożółkłe. Z oznakami zadowolenia Ambalasei szarpnęła za pnącze. Liana złamała się w jej dłoni, rozsypała w pył. - NaprzĂłd - powiedziała cicho. - Przeciśnij się tędy z zamkniętymi nozdrzami a także błonami opuszczonymi na oczy. Pod uderzeniami rąk Elem zapora rozsypała się, tworząc chmurę pyłu. Po momencie były juĹź w środku a także zobaczyły dwie CĂłry Ĺťycia przeraĹźone zaskakującym widokiem. - Nie gapcie się jak fargi - powiedziała Ambalasei, nakazując gestami milczenie. - ObudĹşcie wszystkie, kaĹźcie im przybyć tu do mnie. Muszą przyjść szybko a także po cichu. W jaśniejszym świetle dnia pojawiły się pierwsze CĂłry, otoczyły uczoną. - Ty - powiedziała do jednej z nich - stań przy otworze a także kaĹź wszystkim przechodzącym iść za poprzedniczkami. Gdy wyjdą wszystkie, pĂłjdziesz na końcu. Pozostałe ruszają ze mną. OdwrĂłciła się a także poprowadziła za sobą przez budzące się miasto milczący szereg CĂłr. Kilka mijanych Yilanè nie zwrĂłciło na nie uwagi, nie wzbudzały ciekawości. Zainteresowały 78 się nimi jedynie fargi, dużo z nich dołączyło do maszerującej grupy, były zawsze chętne zobaczyć coś nowego. Słońce wzeszło juĹź prawidłowo nad horyzont, gdy Ambalasei dotarła nad wodę za okrągłymi składami, stanęła a także kazała podejść do siebie Enge. - ChodĹş ze mną a także nic nie mĂłw - odparła na gest pytania a także starając się iść w cieniu, skierowała się do wysokiej płetwy najbliĹźszego uruketo. Właśnie pojawiła się na niej załogantka, mrużąc oczy w porannym słońcu. Ambalasei zawołała do niej. - KaĹź dowodzącej stawić się natychmiast przede mną. Załogantka zniknęła, a po kilku chwilach dowodząca zeszła po płetwie a także zeskoczyła z