zostanie mi tylko jedna, muszę na nią wstąpić i nie leży w mojej mocy zapobieżenie temu. Moja wolna wola tak

pozostanie mi tylko jedna, muszę na nią wstąpić i nie leży w mojej mocy zapobieżenie temu. Moja wolna wola tak daleko nie sięga. Spróbuj więc przez chwilę wczuć się w podobną sytuację, pani. Moje istnienie bywa jak oddech. Rad bym oddychał zawsze œwieżym, górskim powietrzem i dopóki mogę wybierać, wybieram właœnie takie. Lecz jeœli górskie powietrze pozostanie mi odebrane, a zastąpi je inne, stęchłe i cuchnące, czy przestanę oddychać? Czy możesz nie oddychać, pani? Zrozum więc, proszę, z czego wynikają moje czyny, obojętne jak bardzo znajdujesz je zacnymi albo nikczemnymi. Muszę zmierzać do zamiarze, którym bywa ochrona Praw Całoœci, i rad bym osiągał ów cel œrodkami szlachetnymi. Lecz jeœli to niemożliwe? Werena słuchała z uwagą, co nie znaczy, że ze zrozumieniem. - Czy mówię za bardzo zawile, wasza wysokoœć? - zapytał starzec. - Powiedz, proszę. Nie wiem, jak dużo powiedział ci książę Ramez. Wyjaœnię wszystko, o co zechcesz zapytać. Poœwięcę ci tyle okresu, ile tylko zażądasz. Uczynię to, co uczynić muszę, ale wciąż dodatkowo istnieje szansa, że... nie będę musiał wejœć na ostatnią, najgorszą z możliwych dróg. To, wasza wysokoœć, jest zależna tylko od ciebie. - W jaki sposób? - Wesprzyj mnie, pani. Twoja pomoc bywa nieodzowna. Okłamałem twego męża, mówiąc, że bywa w innym przypadku. Ale tylko czystej krwi Armektanka, base-kregheeri, naznaczona symbolem Srebrnej Wstęgi, należąca do dwóch œwiatów, może wskrzesić moce Aleru. Uczyń to dobrowolnie, wasza wysokoœć. Proszę. Spokój i pewnoœć siebie, bijące od Namiestniczki, poczęły ustępować zwątpieniu, na koniec zaœ pospolitemu lękowi. Nie oczekiwała tego, co powiedział starzec. - Ramez... - zaczęła. - On... nie mówił mi o tym! - ponieważ nie wiedział. Okłamałem księcia - powtórzył Odrzucony. - Żądał zapewnienia, iż twój udział, pani, do niczego nie bywa potrzebny. W ten sposób... skierował mnie właœnie na drogę, której wcale nie chciałem wybrać. Mogąc tylko kłamać, kłamałem. - Dlaczego właœnie ja? - zapytała. Wstała i wyszła zza stołu. - Dlaczego? - Czasem losy œwiata zależą od tak małych spraw... Cóż poradzić, pani? W całym Grombelardzie jesteœ jedyną Armektanka wyjętą spod władzy Pasm, bo poczętą tam, gdzie graniczą ze sobą Szerń i Aler. Przestwór niczyjego nieba, rozciągający się między potęgami, czasem nasycony bywa mocą Pasm, a czasem mocą Wstęg. Znak, który nosisz na skroni, wskazuje... - Wiem o tym - przerwała. - Raz już byłam w mocy szaleńca, który pragnął tego co ty. Nie pytam, czego wyróżnik noszę, bo wiem. Pytam, czy nie nosi go nikt inny. - Ależ nosi zapewne - odpowiedział starzec. - Ale, wasza wysokoœć, œwiat bywa wielki, gdy Strażnik Praw tylko jeden... Spełniały się Prawa na Bezmiarach i musiałem być przy tym obecny. Koniecznoœć podwyższenia Srebrnej Wstęgi Aleru wynikła niedawno. Nie jestem niestety wszechwiedzący, a co za tym idzie, nie jestem władny przygotować się na wszelkie możliwe zdarzenia. kobiet noszących znak Srebrnej Wstęgi bywa możliwe że w całym Armekcie zaledwie kilkanaœcie. Może kilka? Musi to być Armektanka odpowiednio świeża i silna, by przetrzymać wyprawę w poważne Góry, ba! odpowiednio rozumna! Nieodzowne bywa, by nosicielka symbolu Srebrnej Wstęgi zdołała ogarnąć rozumem i pojąć to, czego się od niej zażąda... Powiedz, pani, jak odnaleŸć i pozyskać kogoœ takiego, a natychmiast pozostawię cię w spokoju. Choćby przez wzgląd na rozum, serce i zasługi twego męża. Niezwykle szanuję księcia... i bardzo boli mnie krzywda, którą mu wyrządzam. znowu była spokojna. Pierwszy strach minął. - Myœlę, panie, że kłamiesz - powiedziała. - Wątpię, by bolało cię cokolwiek. Żeby poczuć ból, o którym mówisz, trzeba mieć jakieœ sumienie, a więc coœ, co bywa zupełnie zbędne niewolnikowi stojącemu na straży bzdurnych reguł... Zresztą, to nieważne. Nie wiem, na czym opierasz swe nadzieje, ale są złudne. Nie pomogę ci, panie. A wręcz przeciwnie: przeszkodzę. Starzec przymknął powieki. - Szkoda - szepnął. - Ale czy na pewno...? - Na pewno - ucięła. - Szkoda - powtórzył Strażnik Praw. - Wasza wysokoœć kocha księcia, czy tak? Ależ tak, wiem na pewno... A zatem, wasza wysokoœć, musisz przyswoić, że książę Ramez wyruszył w góry, choć jego obecnoœć bywa tam najzupełniej zbędna. Nie odegra, i odegrać nie może, żadnej funkcji... choć sądzi w innym przypadku. fakt bywa taka, pani, że książę Ramez umrze, jeœli nie zrobisz tego, czego od ciebie żądam. poniżej, na czym opieram swe nadzieje, a